Jaki musisz podjąć wysiłek, aby być tym wspaniale (cudownie) spełnionym i przeżyć to, o czym marzą miliony - poczucie sensu i spełnienia, zachwyt i bezwzględna harmonia?
Czasem to wysiłek ponad siły, wymuszony, oparty na wcale nie własnej motywacji i do tego na uniwersalnych wskazówkach – kim i jakim być.
Mamy takie czas, że do tzw. "spełnienia się" nie wystarcza czegoś się nauczyć (i być w tym dobrym, średnim, poprawnym), ale trzeba się tego nauczyć najlepiej i robić to najlepiej. A przecież w każdej dziedzinie jest miejsce tylko dla jednego najlepszego. Reszcie przy tak maksymalistycznym podejściu (dążenie z zaciśniętymi zębami do nieosiągalnego ideału bycia „naj”) pozostaje frustracja. Bycie dobrym, przeciętnym już nie cieszy, a męczy.
Przeciętność jest porażką.
Tyle, że ta przeciętność kiedyś była normą, bo nikt nie marzył o tym nawet, aby być jakkolwiek spełnionym, nie było nawet takiej definicji. Nikt nikomu nie wmawiał, że warunkiem szczęścia w życiu jest spełnienie, które płynie z bycia „naj”.
A jednak ludzie potrafili być szczęśliwi, cieszyć się z prostych rzeczy, które teraz są banałem, np.
ZWYCZAJNOŚĆ
Jak więc jest? Czy siebie przyjąć jakim się jest, czy być kimś innym, bo zasługuje się na więcej? Wszystko zależy od nastawienia, więc to nastawienie musi być zawsze pozytywne, w przeciwnym razie nic dobrego mnie nie spotka i stracę szansę na wielki sukces. Mam być sobą, takim jaki jestem, z kompleksami, brakami, bez ambicji? A może powinienem wyobrażać sobie siebie lepszego, określić jaki mam być ten lepszy, zacząć od siebie wymagać i szukać sposobów na to magiczne spełnienie?
Zabawne, że ludzie poświęcają tyle uwagi i energii na budowanie w swojej głowie ideałów, a wokół siebie wizerunku nieustająco szczęśliwych. Jednak nie mamy nad sobą bezwzględnej kontroli. Jesteśmy bezbronni wobec siły procesów które w nas zachodzą, więc dokąd prowadzi nas rada, że możemy wszystko, byle tylko sobie wyobrazić?
Poczucie spełnienia nie opiera się na permanentnym poczuciu sensu i szczęścia, na zachwycie i bezwzględnej harmonii.
Jesteśmy ludźmi z krwi i kości, dlaczego tak wstydzimy się to okazywać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz